piątek, 6 stycznia 2017

Kaleson

Wychodząc na dzisiejszy mróz, czułem jak zamarza mi mózg. Każdy oddech był tak ostry, jakby moje płuca przeszywały tysiące małych igiełek. Czemu smak miętowy kojarzy się z mrozem, skoro guma orbit nie smakuje jak śnieg? Gdy byłem mały i głupi (choć to drugie nie miało miejsca) byłem manipulowany przez grupę rówieśników. Znacie to - gówniaki w podstawówce jedzące własne gluty i sikające w majtki zawsze mówią, że każdy tak powinien robić, więc i Wy sikacie w majtki. Nie do końca o sikanie w majtki się rozchodzi, ale ogólny przekaz się zgadza. Kto z resztą nie jadł własnych glutów niech pierwszy rzuci kamień, jak powiedziane było w Biblii. Tak więc byłem ofiarą wyśmiewania przez chłopców przypominających dziewczynki i dziewczynki przypominające chłopców (jak to na ogół w podstawówce jest najczęściej) z powodu noszenia kalesonu. Wtedy umiałem to rozróżnić, teraz widząc latem takiego małego Tarzana w wieku 8-10 lat, ganiającego bez koszulki i z długimi włosami, zawsze dam mu w pysk i zwyzywam od pedałów tak dla zasady. Gdy tak łkałem w kąciku w swoim nowiutkim kalesonie od mamy, podszedł do mnie św. Alzheimer i zapytał czego płaczę. Opowiedziałem mu o swoich rozterkach. Odpowiedział:
-Pamięć... Gdyby ludzie nie zapominali nigdy jakże przykry byłby świat? Pomyśl - całe życie trapiłoby Cię to samo uczucie, które towarzyszy ci teraz. Przykrość. To co masz na sobie zaiste jest tworem Bożym. Kiedyś będziesz dziękował Panu, że zesłał kobietom kaleson, który zamieni swą szlachetną nazwę na "legginsy". Dziś jednak kobiety nie znają się na modzie, nosząc długie suknie, zakrywające dzieło Pana. Nikt nie spodziewa się, że kaleson odegra na świecie tak ważną rolę. Czy dobrą, czy złą? - Czas oceni. Wiedz, że bez niego wiele dzieci nie narodziłoby się w patologii, ale wiele z nich nie zostałoby również Wielkimi Ludźmi.
Gdy wróciłem do rówieśników, to co zastałem - przeszyło mnie na wskroś. Zobaczyłem Kacpra - kolegę, który śmiał się ze mnie najgłośniej. Jechał na wózku.
-Co się stało? - zapytałem, wiedząc już jaka będzie odpowiedź.
-Nie nosiłem kalesona, jak kazała mi moja mama, więc z mrozu odpadły mi nogi. Mogłem nie być takim gówniakiem... - w duchu śmiałem się w głos. Nigdy nie lubiłem tego dzieciaka. Nie biegał przez własną głupotę, wiedziałem jednak, że już nikomu nie "sprzeda" low-kicka.
-Od dziś wszyscy będziemy nosić kaleson i nikt nie będzie się z tego śmiał. A zawsze gdy będziemy o nim mówić, dawajmy okejkę - "(y)". Minęło wiele wieków, słowo się skracało poprzez "kalesonkejka" i "kaleson(y)", aż do współczesnej formy. Każdy jednak wie o co chodzi, a mówiąc o nich w liczbie mnogiej oddajemy im hołd. Przy wyborze kalesonów, pamiętajmy, żeby były o drobinę za długie, jednak nie luźne. Kolory: szary i niebieski są efektowne, jednak to zależy tylko od gustu. W kalesonach najważniejsze jest, aby były ciepłe. Najlepsze są te z polarkiem pod spodem, dziurką dzięki której można o wiele łatwiej korzystać z toalety, jak równie paskiem opinającym pięty od spodu. To wszystko jednak głupoty. Najważniejsze jest, by nosić kalesony każdego mroźnego dnia. Kacper zapamięta tę lekcję do dziś. A Wy? Peace!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz