poniedziałek, 13 marca 2017

Jak rzucić palenie?

Wracam Drodzy Czytelnicy!... Czytelniku... Mamo... hmm... frustrujące. Mamo, jeśli nadal tu zaglądasz to wracam!

W wieku 14 lat zapaliłem pierwszego papierosa. Mentolowy LM. Czułem, że moje płuca unoszą się metr nad ziemią. W sumie to złapałem tylko bucha i niewiele czułem, trochę skłamałem. Gdy poszedłem do liceum, a ma się wtedy 16 wiosen, kupowałem sobie paczkę papierosów na 2 tygodnie. Paliłem okazyjnie, weekendowo, czasem z kolegami do piwa. Nie wiedziałem jak wpadłem. Z czasem zacząłem palić 1 papierosa przed szkołą, jednego na przerwie i jednego w drodze powrotnej, co dawało mi 3 papierosy dziennie. Nie odczuwałem tego mocno. Paczka kosztowała wtedy zazwyczaj poniżej 10 PLN i starczała mi na tydzień. Teraz - jeszcze miesiąc temu - wydawałem na papierosy 200 złotych miesięcznie. Lubiłem palić. Czułem się taki poważny i odstresowywało mnie to, Franz Maurer palił, a w pracy wciąż PRL - palisz - masz przerwę; nie palisz - robisz. Jako, że nie jestem osobą nadgorliwą, w pracy paliłem paczkę dziennie. Wszyscy mówili - "Paweł, rzuć to!" Pierdolenie.

Próbowałem na milion sposobów i tu pierwsza rada (będę je capsował dla osób, którym nie bardzo chce się czytać moje wszystkie wywody):
NIE JESTEŚ PEWIEN CZY CHCESZ RZUCIĆ? NIE PRÓBUJ. W każdym poradniku było napisane, że najważniejsze jest nastawienie. Ale jest przecież tabex, desmoksan... Są. Stosowałem. Niestety jednak pełna kuracja desmoksanem to 150 złotych. Miałbym za to miesiąc palenia i nie mam gwarancji, że nie wrócę do nałogu. Wróciłem. Podobno czwartego dnia kuracji papieros smakuje jak gówno. U mnie kurwa nawet siódmego smakował jak papieros. Nie ryzykowałem dalszego wtapiania pieniędzy. Palenie jest fajne. Poznajesz ludzi. Cholera jasna, znam już ich wystarczająco, a kim ja jestem, drwalem, że zawsze muszę wyglądać męsko? Poza tym wkładanie podłużnego przedmiotu w usta jest dość mało męskie. Mówiąc, że uzależniasz się od gestu to w sumie od czego? Fiksacji oralnej?

Kiedy próbowałem rzucić przytyłem 4 kilogramy. Zajadałem się wszystkim i spałem czasem po 12 godzin dziennie. Wystarczyło, że usiadłem na fotelu i usypiałem. Nikotyna niestety tak działa. Nasz organizm produkuje małą ilość nikotyny. W momencie, kiedy dostarczamy ją z zewnątrz - stopniowo przestaje to robić. Dlatego odstawienie jest takie trudne, bo nie zacznie nagle z powrotem produkować, nawet jak się bardzo skupisz - wiem, próbowałem. Masz migrenę? Problemy z zatokami? Nie możesz gwałtownie nabrać powietrza, żeby się nie zakrztusić? To szlugi. Substancje smoliste oblepiające nasze płuca. Początkowo papierosy były reklamowane jako zdrowe, a na wojnie w Wietnamie palili Lucky Strike's. Wiesz czemu się tak nazywały? Bo na całą paczkę był tam jeden skręt. I potem tacy upaleni włazili w miny przeciwpiechotne. Nie dość, że rząd kontrolował ilu ludzi ma żyć, ilu dać na odstrzał, jak dziki - to jeszcze każdego podtruwał i wciąż to robi.

Awantury. Jestem znerwicowanym człowiekiem. Znasz to - nie zapalisz i wszyscy cierpią bo się na nich wyżywasz. Zapalisz - masz wyrzuty sumienia i śmierdzisz, trując swoje dzieci i żonę i uzależniając ich wszystkich od nikotyny jako biernych palaczy. A niby czemu szkodzi bardziej im? Bo nie umieją tego zaspokoić, są poddenerwowani permanentnie i nie mają pojęcia dlaczego, chcą nikotyny, uzależniają się, ale przecież nie wiedzą, że się uzależnili - przecież nie palą!

ZAPALIŁEŚ? TRUDNO. Każdemu się zdarzy. Mnie też co jakiś czas. Ważne, że nie kupiłeś paczki. Kolega przeżyje, że w trakcie rzucania wysępiłeś od niego 5 papierosów. Ważne, żeby takie popalanie kończyło się na jednym papierosie i nie ciągnęło przez kilka dni.

Widziałem wczoraj na przystanku gówniaka palącego szluga. Miał może z 10 lat. Ten papieros był większy od jego twarzy. Chciałem wyjść z tramwaju i zajebać mu tę paczkę, ale przypomniałem sobie, że już nie palę.

E-papieros. Gimbusiarska moda. A może nie? O ile nie trzymasz go ciągle w mordzie. E-papieros ma 1500x mniej substancji smolistych. Trwają dyskusje czy jest on szkodliwy tak jak papierosy czy nie. Czytałem wiele wypowiedzi naukowych i nie będę nimi zanudzał. Jest szkodliwy bo uzależnia, ale ja już i tak jestem uzależniony jak skurwesyn, więc mi nie zaszkodzi - pomyślałem i zakupiłem. Zacząłem od 18mg nikotyny w liquidzie. Po tygodniu zmniejszyłem na 12mg. Dwa tygodnie później na 6mg. Stopniowo. Nie śmierdzę. Nie palę dla szpanu, bo e-szlug jest pedalski - ergo: palę tylko w domu. Nie wkurwiam narzeczonej. Czasem mam ochotę zapalić do alkoholu. Kiedy to robię, nigdy nie palę całego papierosa na raz. Za wcześnie.

Czy propaganda przeciwko e-papierosom może być wycelowana w konsumenta? Kiedyś papierosy reklamowane były jako zdrowe. Otrząśnij się Wariacie! Państwo ma 20 mld rocznie z akcyzy na papierosy. Oni nie chcą, żebyś rzucił! Podobają mi się te nowe wlepy na paczkach - nie pal bo Twój gówniak będzie miał smutną buźkę. Wklejają tam jakiegoś boguducha winnego dzieciaka, ucharakteryzowanego na patusa. Na pewno kojarzysz tę blond dziewczynkę ze smoczkiem. Śni mi się po nocach. Do ilu lat dzieci chodzą ze smoczkami? Nieistotne. Odpowiedź na pytanie czemu państwo to robi, skoro nie chce, żebyś rzucił jest prosta jak pół. Karmiłeś kiedyś karpia w wannie?

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Dekalog Nowej Bryki

Jako, że dupowozów na świecie z każdym dniem przybywa, a dwa samochody w rodzinie to już mało, warto się zastanowić, jakie auto wybrać. Powszechnie wiadomo, że na dłuższe trasy diesel, dla studentów LPG, a posiadanie minivana oznacza, że bezpowrotnie straciłeś już możliwość przeciwstawiania się żonie w jakiejkolwiek dziedzinie życia. Każdy zastanawia się nad kolorem auta, ponieważ on również jest ważny. Czarny jest niewidzialny nocą, czerwony najszybszy, a różowy pedalski. Podczas nabywania Twojej przyszłej bryki, pamiętaj, żeby ten gej od hamulca nie wchodził za głęboko. Wóz to również przedłużenie penisa - co widać gdy kupujesz sobie auto z silnikiem 2.0 do jazdy po mieście. Zdobycie powyższych i podobnych do nich informacji to jednak kamień milowy (cokolwiek to znaczy) przy kupowaniu auta! Przed codzienną eksploatacją musisz wykonać jeszcze kilka zajebiście ważnych kurtuazyjnych zabiegów. Drogi czytelniku, usiądź wygodnie, ponieważ wprowadzam Cię właśnie w... Dekalog Nowej Bryki!

1. Testowanie auta musi odbyć się z najlepszym kumplem. Nie ma tu mowy o zabraniu żony, czy dziewczyny. Jak wtedy sprawdzisz możliwości samochodu, kiedy kobieta będzie krzyczała Ci nad uchem, żebyś zwolnił? Najlepszy kumpel prawdopodobnie będzie najczęściej oprócz niej zasiadał na przednim siedzeniu, więc to jemu należą się honory.
2. Pokazując auto kumplom, poklep je po masce. Nie podlega dyskusji. Na tyle mocno, żeby było słychać blachę, na tyle słabo, żeby nie wgnieść. Przetestuj najpierw miejsce, w którym będziesz klepał, żeby nie okazało się, że klepiesz w szpachlę i dyskredytujesz swój zakup.
3. W schowku zostaw prezent dla partnerki. Kobieta musi zaakceptować auto. Wiadomo, że od razu przegrzebie wszystkie zakamarki. Musi się przekonać do niego i je pokochać, a cóż bardziej lubią kobiety od niespodziewanych upominków? Może być to coś drobnego, jednak nic do jedzenia - bo zje i zapomni. Ja polecam szminkę pasującą do koloru auta, koniecznie owiniętą kokardką, żeby nie przyszło jej do głowy, że to szminka poprzedniej właścicielki i nie wywaliła jej przez okno do lasu. Kobieta pomyśli wtedy, że to samochód dał jej prezent i nie będzie psioczyć, że spędzasz z nim więcej czasu niż z nią. 
4. Wyczyść auto przed eksploatacją. To najważniejsze. Pierwsze mycie musi trwać co najmniej 5 bitych godzin. Auto samo się nie umyje, a jeżdżenie "po kimś" to tak jakbyś był z kobietą, pachnącą jeszcze perfumami swojego byłego, albo jakbyś całowała się z facetem, który ma tatuaż w kształcie ust na szyi.
5. Wrzuć najlepszą składankę do odtwarzacza. Jeśli auto nie ma odtwarzacza - nie kupuj go. Składanka powinna być motywująca do życia, nadająca się to rozpuszczenia na full przez otwarte okna, bo wbrew pozorom - kobiety lecą na przeciąg! 
6. Rwij asfalt i gazuj. W dzisiejszych czasach gówniarze kupują sobie nowe yariski i corsy. Jeżdżą nimi delikatnie jak moja babcia. Prawdziwego faceta stać na nowe opony nawet jak będzie musiał głodować potem przez miesiąc. Poza tym zawsze można jeździć na łysych, tylko trzeba uważać na ślimakach. Pokaż pazur!
7. Nie pal w aucie. Przynajmniej przez kilka tygodni, dopóki ludzie się nie przyzwyczają do widoku fury. Zawsze miej zamontowany jakiś zajebisty zapach o nieobciachowym kształcie #wunderbaum. Zapach tytoniu nie psuje wrażenia! Chodzi zupełnie o inną kwestię - za każdym razem, kiedy wychodzisz na fajkę z auta, zmuszasz pasażerów do jeszcze jednych oględzin i prowokujesz komplementy na jego temat. Samochód wtedy lepiej jeździ, a Tobie lepiej się prowadzi. Zatrzymuj się na papierosa jak najczęściej.
8. Im więcej anten tym większy kozak. Ta zasada jest oczywista jak sam chuj. Zawsze mam wyciągniętą antenę od radia, obok antenę od CB radia, mimo, że się zepsuło, a na czubku dachu fejkową antenę, która nie działa. Im dłuższe anteny, tym większe Twoje... przyspieszenie. Kiedy przed wjazdem do Galerii Łódzkiej zatrzymuję się i wybiegam z samochodu, żeby schować antenę do bagażnika, czuję się mega kozacko, polecam ten zabieg. 
9. Wymień wszystkie płyny i zmień żarówki na białe. Nie chciałbyś chyba, żeby dzięcioł narobił Ci na przednią szybę w trakcie jednej z pierwszych jazd, a Ty nie mógłbyś tego zmyć spryskiwaczem? Jakbyś jechał sam to jeszcze nic strasznego, ale co, kiedy pokazujesz auto komuś, na czyjej opinii Ci zależy? Jeśli jednak zdarzy się powyższa sytuacja i nie wiesz, jak wybrnąć - wyjdź z pasażerem na papierosa i przy okazji dyskretnie wytrzyj szybę chusteczką. Miejmy nadzieję, że będzie on na tyle zafascynowany furą, że nie zwróci uwagi na Twoje niedociągnięcie. Żółte żarówki to przeszłość, wieś, Czarnogród i ciemnota. Koszt białych to 20 złotych, żółtych 2 złote, jednak auto z białymi wygląda jak nowe nawet jeśli jest stare. Polecam.
10. Zalej do pełna. Prawdopodobnie nigdy potem tego nie zrobisz. Wrzuć te 300 złotych w koszty samochodu, a pierwsze kilka kursów ze znajomymi zrób za darmo, nawet jak robisz im ogromną przysługę. Auto nie jest na wodę, ale kiedy kierowca unosi się 20 centymetrów nad podłogą podczas zachwalania jego samochodu - auto jest lżejsze i mniej pali. 

Mam nadzieję, że od dziś będziesz przestrzegał, drogi Czytelniku Dekalogu Nowej Bryki. Te zasady pomogą oswoić samochód z rodziną, a zaiste jest on jej częścią! Peace!





środa, 11 stycznia 2017

Na zdrowie

Dziś pragnę podzielić się moimi doświadczeniami z południowo-wschodniej Azji, kiedy to młody i głupi należałem do Ligi Cieni. W powietrzu nie było przekroczonych norm smogu o 700%, a jazda na rowerze była zdrowsza niż jazda samochodem. Dziś niestety nawet w okresach, gdy zanieczyszczenie nie jest duże, jadąc rowerem wdychamy ogromne ilości syfu. O ile naszym mięśniom służy ten wysiłek - o tyle naszym płucom nie do końca. Zawsze gdy bierze Cię choroba, nie przebieraj w środkach. Najlepszym lekarstwem jak wiadomo powszechnie jest wódka. Nie chodzi jednak o to, żeby się uwalić, bo choć jest to miłe, niestety nie pomaga na wyrzucenie toksyn z organizmu. Nie wszystko co smaczne jest zdrowe. Wódka jest zdrowa i smaczna, jednak trzeba jej odpowiednio użyć, aby pomogła. Sposób zdradził mi Ra's al Ghul, gdy będąc moim uczniem eksperymentował z używkami. Jeśli wracasz zmęczona po szkole lub po pracy, czujesz, że coś Cię bierze, a nie masz w domu rutinoscorbinu (ani męża przy tej grze słownej) - to sposób dla Ciebie! Zagotuj garnuszek mleka, posiekaj do niego w plastrach czosnek, dodaj 2 łyżki miodu i kosteczkę masła. Wypij 100 ml wódki na raz, przepijając wywarem. Spróbuj nie zwymiotować, bo wtedy zmarnujesz wódkę. Jeśli zwymiotujesz, powtórz zabieg. Przepij wszystko polopirynką czy innym gripexem (jeśli nie masz problemów z wątrobą). Idź spać. To sprawdzona od lat metoda. Gwarantuję, że na drugi dzień po bólu głowy, katarze i gorączce zostaną tylko zaschnięte gluty na wczorajszych chusteczkach. Nie mogę jednak zapewnić o braku obstrukcji nazajutrz, jednak lepszy rydz, niż wróbel na dachu. Uwaga! Nie łącz gorączki ze środkami odurzającymi innymi niż alkohol. Nie używaj aviomarinu na leczenie kataru. Nie skacz na trampolinie po wypiciu medykamentu. Nie noś podkoszulków z dekoltem, jeśli nie jesteś kobietą. Nie biorę odpowiedzialności za słuchanie moich rad.

piątek, 6 stycznia 2017

Kaleson

Wychodząc na dzisiejszy mróz, czułem jak zamarza mi mózg. Każdy oddech był tak ostry, jakby moje płuca przeszywały tysiące małych igiełek. Czemu smak miętowy kojarzy się z mrozem, skoro guma orbit nie smakuje jak śnieg? Gdy byłem mały i głupi (choć to drugie nie miało miejsca) byłem manipulowany przez grupę rówieśników. Znacie to - gówniaki w podstawówce jedzące własne gluty i sikające w majtki zawsze mówią, że każdy tak powinien robić, więc i Wy sikacie w majtki. Nie do końca o sikanie w majtki się rozchodzi, ale ogólny przekaz się zgadza. Kto z resztą nie jadł własnych glutów niech pierwszy rzuci kamień, jak powiedziane było w Biblii. Tak więc byłem ofiarą wyśmiewania przez chłopców przypominających dziewczynki i dziewczynki przypominające chłopców (jak to na ogół w podstawówce jest najczęściej) z powodu noszenia kalesonu. Wtedy umiałem to rozróżnić, teraz widząc latem takiego małego Tarzana w wieku 8-10 lat, ganiającego bez koszulki i z długimi włosami, zawsze dam mu w pysk i zwyzywam od pedałów tak dla zasady. Gdy tak łkałem w kąciku w swoim nowiutkim kalesonie od mamy, podszedł do mnie św. Alzheimer i zapytał czego płaczę. Opowiedziałem mu o swoich rozterkach. Odpowiedział:
-Pamięć... Gdyby ludzie nie zapominali nigdy jakże przykry byłby świat? Pomyśl - całe życie trapiłoby Cię to samo uczucie, które towarzyszy ci teraz. Przykrość. To co masz na sobie zaiste jest tworem Bożym. Kiedyś będziesz dziękował Panu, że zesłał kobietom kaleson, który zamieni swą szlachetną nazwę na "legginsy". Dziś jednak kobiety nie znają się na modzie, nosząc długie suknie, zakrywające dzieło Pana. Nikt nie spodziewa się, że kaleson odegra na świecie tak ważną rolę. Czy dobrą, czy złą? - Czas oceni. Wiedz, że bez niego wiele dzieci nie narodziłoby się w patologii, ale wiele z nich nie zostałoby również Wielkimi Ludźmi.
Gdy wróciłem do rówieśników, to co zastałem - przeszyło mnie na wskroś. Zobaczyłem Kacpra - kolegę, który śmiał się ze mnie najgłośniej. Jechał na wózku.
-Co się stało? - zapytałem, wiedząc już jaka będzie odpowiedź.
-Nie nosiłem kalesona, jak kazała mi moja mama, więc z mrozu odpadły mi nogi. Mogłem nie być takim gówniakiem... - w duchu śmiałem się w głos. Nigdy nie lubiłem tego dzieciaka. Nie biegał przez własną głupotę, wiedziałem jednak, że już nikomu nie "sprzeda" low-kicka.
-Od dziś wszyscy będziemy nosić kaleson i nikt nie będzie się z tego śmiał. A zawsze gdy będziemy o nim mówić, dawajmy okejkę - "(y)". Minęło wiele wieków, słowo się skracało poprzez "kalesonkejka" i "kaleson(y)", aż do współczesnej formy. Każdy jednak wie o co chodzi, a mówiąc o nich w liczbie mnogiej oddajemy im hołd. Przy wyborze kalesonów, pamiętajmy, żeby były o drobinę za długie, jednak nie luźne. Kolory: szary i niebieski są efektowne, jednak to zależy tylko od gustu. W kalesonach najważniejsze jest, aby były ciepłe. Najlepsze są te z polarkiem pod spodem, dziurką dzięki której można o wiele łatwiej korzystać z toalety, jak równie paskiem opinającym pięty od spodu. To wszystko jednak głupoty. Najważniejsze jest, by nosić kalesony każdego mroźnego dnia. Kacper zapamięta tę lekcję do dziś. A Wy? Peace!